18.02.2022
Kiedy piszę ten artykuł moja córka ma prawie 6 miesięcy. W naszym domu, jeszcze przed jej przybyciem na świat, zamieszkały trzy psy. Będąc w ciąży spotykałam się z pytaniami ludzi – A co teraz z psami? Oddacie je? Urodzenie się dziecka to częsty powód, dla którego ludzie rezygnują z psów. Kierują się strachem przed nieakceptacją dziecka przez psa, brakiem czasu lub dokonują decyzji pod presją innych osób. Ja nie miałam zamiaru oddawać kogokolwiek. Chcę się podzielić moimi prywatnymi sposobami planowania i godzenia wszystkich obowiązków, bo mam nadzieję, że chociaż jedna przyszła mama lub tata uwierzą, że naprawdę się da! Postaram się odnieść zasady planowania, których nauczyłam się od trenerów efektywności osobistej, w kontekście dotyczącym rodziców małych dzieci będących jednocześnie właścicielami psów.
Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie jestem coachem czy trenerem efektywności osobistej, ale od kilku lat uczę się od takich osób technik zarządzania sobą w czasie. W tym artykule przedstawiam to, czego się sama nauczyłam lub moje własne, subiektywne zdanie.
Zanim przejdę do sedna, muszę nakreślić jaka jest moja obecna sytuacja w życiu. Jestem mamą prawie sześciomiesięcznej dziewczynki, właścicielką 3 psów, przebywam na urlopie macierzyńskim, sama karmię dziecko piersią (na dniach rozszerzamy dietę), tworzę materiały edukacyjne (m.in. ten) według harmonogramu, który sama sobie narzuciłam. Nie korzystam obecnie z dodatkowej pomocy niań, babć i innych członków rodziny. Mąż pracuje na etat. Zazwyczaj więc jestem sama w domu. Staram się wygospodarować też wolny czas na moje pozostałe zainteresowania.
Planować można dużo, ale samo planowanie nie ma sensu, jeśli zadania są nierealne do wykonania lub pozostają jedynie napisem na kartce. Żeby planowanie miało sens, trzeba działać i to według zasad. Najbardziej sprawdza się w moim przypadku planowanie tygodniowe. Plan tworzę w niedzielę wieczorem, ale zawsze mogę coś pozmieniać np. dopisać lub zrezygnować z jakiegoś zadania w ciągu tygodnia, jeśli wymaga tego sytuacja. Poniżej przedstawiam wytyczne, których nauczyłam się od trenerów efektywności osobistej i które naprawdę działają 😊!
Aby nie tracić czasu na zastanawianie się od czego zacząć, ustalam dzień wcześniej 3 zadania, które muszą być przeze mnie priorytetowo wykonane i to najczęściej od nich zaczynam. Te zadania nie powinny zajmować łącznie więcej niż 3 godziny.
Przedstawię to na przykładzie pisania tego artykułu. Nie jestem w stanie wykonać wszystkich zadań z nim związanych w ciągu godziny. Najpierw muszę zrobić plan, później napisać treść, stworzyć grafikę, zrobić i wybrać zdjęcie do miniaturki, sprawdzić całość oraz wysłać mail do Pracowni Projektowej Zygzak, która opublikuje mój artykuł na blogu. Większe zadania zawsze można podzielić na mniejsze etapy.
To może być np. umówienie ważnej wizyty dziecka u lekarza. Jest to na tyle łatwe zadanie, że nie mam dużych oporów i nie odkładam tego na później. To motywuje do dalszego działania.
Robiąc plan uwzględniam, że może wydarzyć się nieprzewidywalna sytuacja i zostawiam rezerwę czasową.
Aby móc odznaczyć na liście zadań, że dane zadanie zostało przeze mnie wykonane, musze precyzyjnie określić na czym polega. Jeśli napiszę w liście zadań ,,sesja zdjęciowa”, to nie będzie to oczywiste, czy mogę odznaczyć wykonanie zadania, jeśli przygotowałam się do sesji, wykonałam ją, przeniosłam zdjęcia na komputer, wybrałam odpowiednie do postprodukcji czy dopiero wtedy, gdy zdjęcia będą już gotowe.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby nagrodzić się za wykonywanie obowiązków np. raz w tygodniu lub miesiącu. Nagroda zależy od Ciebie. Często słyszałam, że nagroda nie powinna być sabotażem. Najczęściej podawany przykład: jeśli chcesz wyrobić zdrowe nawyki żywieniowe, nie nagradzaj się jedzeniem fast foodów. Dobrze jest trzymać się takiej zasady wybierając dla siebie nagrodę.
Staram się kategoryzować moje obowiązki i grupować zadania, aby nie tracić tzw. czasu operacyjnego. Przykładowe grupy zadań:
To się wciąż zmienia, ponieważ dostosowuje się bardziej do mojego dziecka, które rozwija się wraz z upływem każdego miesiąca. Na szczęście moja córka odróżnia dzień od nocy. W nocy budzi się tylko na jedzenie i śpi dalej. Nawet dwa pierwsze ząbki, które jej niedawno wyszły, nie zakłóciły rytmu dobowego. Rano, gdy cały dom się budzi, ja odpowiadam za przygotowanie śniadania, poranną toaletę dziecka i karmienie, a mój mąż zajmuje się psami. Następnie zaczynam pracę od priorytetowych zadań. Czasami jest to zadanie, które muszę wykonać na mieście, wizyta u lekarza lub praca związana z prowadzeniem Notatek Kynologa. Kiedy ja piszę artykuły, tworzę grafiki, edytuję zdjęcia itd., córką zajmuje się tata (jeśli pracuje akurat na drugą zmianę i sam nie ma dodatkowych zadań) lub korzystam z krzesełka dla niemowląt i mat edukacyjnych. Cały czas mam dziecko blisko siebie. Jeszcze do niedawna dzień mojej córki wyglądał tak, że spała, jadła, spała, jadła... Teraz jej drzemki w ciągu dnia są o wiele krótsze i zauważyłam, że lubi uderzyć w kimono ok. 10. Wtedy zabieram ją i psy na spacer. Zaraz po powrocie ze spaceru trenuję z psami (w zależności od tego, co mam zaplanowane na dany dzień). Nasze treningi najczęściej odbywają się na ogródku lub w skróconej formie podczas spaceru np. ćwiczymy sztuczki. Obecnie rzadko wyjeżdżamy na grupowe zajęcia, ale mam nadzieję, że to ulegnie zmianie. Następnie jest czas na popołudniowy blok pracy, w którym zajmuję się obowiązkami domowymi. Później wykonuję jeszcze dodatkowe, krótkie zadania, ale staram się mieć wolny wieczór. Nie udało mi się jeszcze wypracować wieczornego rytuału z córką, ale muszę się w końcu za to zabrać. Wieczorne spacery albo leżą po stronie mojej albo męża, ale są o wiele krótsze niż te popołudniowe. Korzystamy też z psami z ogródka.
To taki skrócony zarys mojego dnia bez zbędnych szczegółów. Nie każdy mój dzień wygląda tak samo. W weekendy staram się jak najmniej pracować i poświęcać czas rodzinie, znajomym i na odpoczynek. Jak wspomniałam na początku, mój dzień zmienia się wraz z rozwojem mojego dziecka, ale niektóre punkty w ciągu dnia są stałe.
Cały mój dzień może odbiegać w zupełności od Twojego i zależeć od tego, jaka jest Twoja sytuacja życiowa, cele, nawyki i rytm (bądź brak rytmu) dnia Twojego dziecka.
Jeśli niedługo zostaniesz mamą, to moja rada jest taka, abyś odpuściła sobie wszystkie plany, przynajmniej na pierwszy miesiąc życia dziecka (przyszłego tatę też to oczywiście dotyczy). Treningi, wystawy czy inne zadania poczekają, a Ty nie na co dzień będziesz mieć w domu noworodka 😊. To taki wspaniały, magiczny moment w życiu, którym warto się nacieszyć. Daj sobie czas na regenerację i przyzwyczajenie się do nowej sytuacji w życiu.
Prawdopodobnie nie będziesz mieć czasu i chęci na gotowanie, więc pomocne mogą być proste przepisy lub zamrożone wcześniej, gotowe obiady. Na spacery też od razu się sama nie wybierzesz, więc tę kwestię również trzeba wcześniej rozważyć. Może tata będzie mógł wziąć urlop i przejmie na siebie ten obowiązek lub poprosicie kogoś z rodziny, znajomego lub komuś zapłacicie za wyprowadzanie Waszego psa.
Niektórzy rodzice korzystają ze specjalnych chust do noszenia dzieci. Dzięki takiej chuście mają dwie wolne ręce. Również posiadam taką chustę, nawet była u mnie Pani, która uczyła mnie jak ją wiązać, ale to jednak nie moja bajka. Cena porządnego nosidełka dla dziecka mnie szczerze mówiąc zniechęciła. Nauczyłam się wyprowadzać psy mając dziecko w wózku. Nie jest to bardzo wygodna opcja. Co jakiś czas psia smycz zaplątała się w koła, ale praktyka czyni mistrza i teraz już zdarza mi się to sporadycznie 😊. Minus jest taki, że maksymalnie mogę wyprowadzić tylko jednego psa. Wcześniej wychodziłam na spacer z dwójką na raz, a więc spacery zajmują mi teraz dużo więcej czasu. Jeśli chusta i nosidełko Cię nie przekonują, a myśl o wyprowadzaniu psa i trzymaniu jednocześnie wózka Cię przeraża, możesz ostatecznie poprosić kogoś o pomoc. Myślę, że na pewno znajdzie się jakieś rozwiązanie wygodne i bezpieczne dla Was wszystkich.
Kiedy w Waszym domu pojawi się maleńkie dziecko, zazwyczaj skupia ono największą uwagę domowników. Postaraj się wygospodarować chociaż trochę czasu dla Waszego psa, bo dla niego ta sytuacja też jest nowa. Dotychczas miał Waszą uwagę tylko dla siebie. Przede wszystkim jednak pamiętaj, że Wy rodzice też jesteście bardzo ważni i powinniście mieć czas dla siebie i na chociaż chwilę odpoczynku. Dlatego m.in. pisałam wcześniej, że moim zdaniem lepiej przez przynajmniej pierwszy miesiąc oddalić wszelkie plany na bok i skupić się na rodzinie.
Jeśli jesteś rodzicem, czasami przyda Ci się pomoc z zewnątrz. Nie bój się o nią poprosić.
Chociaż nie jestem psychologiem, to ośmielę się to napisać. Wiem, że czasami wszystkie obowiązki oraz świadomość, że polega na Tobie małe dziecko i pies, a także dobijające zmęczenie mogą być frustrujące i wywoływać wiele uczuć. Jesteśmy tylko ludźmi i czasami czujemy się przytłoczeni. Dla mnie na początku bardzo dużym wsparciem był mąż, który przejął moje obowiązki domowe, aż ja nie byłam w stanie wrócić do codzienności. Małymi krokami wdrażałam nowe rytuały i plany w mojej nowej rzeczywistości i roli – mamy maleńkiego dzidziusia😊.
Jest mi przykro, że tak wiele przyszłych rodziców, często pod wpływem presji innych ludzi lub własnych obaw, oddaje swoje psy. Jeśli mnie udało się pogodzić nowe obowiązki (związane z dzieckiem) z poprzednimi, to wierzę, że i Tobie się uda!
Jeśli chcesz obejrzeć ten materiał w postaci filmu, kliknij tutaj.
kynolog, zoopsycholog, technik weterynarii, fotograf
Pisanie bloga sprawia mi dużo radości. Mam nadzieję, że uda mi się pomóc Ci w budowaniu pozytywnej relacji z Twoim psem, opartej na wzajemnym szacunku, prawidłowej komunikacji i zrozumieniu.
Masz pytania, chcesz się podzielić swoją opinią? Zapraszam do kontaktu:
biuro@notatkikynologa.plBędę Cię informować o nowych artykułach i ciekawych publikacjach.