18.02.2022
fot. Aleksandra Wawrzyniak
Wybiła godzina szesnasta. Basia pożegnała koleżanki w pracy, wsiadła do samochodu i ruszyła w drogę do domu. Powrót w godzinach szczytu zajmował jej około 40 minut. Parkując samochód przed domem usłyszała szczekanie Snowy, swojej samoyedki. Mieszkały same, więc suczka spędzała ponad 9 godzin dziennie, czekając aż jej właścicielka wróci do domu. Basia otworzyła drzwi, przywitała się ze Snowy, założyła jej smycz i obroże, następnie udały się razem na spacer. Rytuał wychodzenia na spacer wyglądał tak samo każdego dnia. Snowy ciągnęła jak parowóz, gdy tylko znalazła się poza domem. Basia biegała za nią, wyglądając jak dopięty do smyczy breloczek. Czasami lądowała razem ze swoją suczką w krzakach. Kilka razy potknęła się nawet o korzeń lub kamień i upadła na ziemię.
- Snowy, nie ciągnij tak! - krzyczała Basia. - Nie słyszysz? Zwolnij! Już mnie ręce bolą...
Snowy najwyraźniej nie rozumiała, co mówiła do niej jej właścicielka. Radośnie parła na przód, co jakiś czas skręcając w prawo lub w lewo, aby powąchać coś ciekawego. Od jednej z sąsiadek Basia usłyszała o metodzie drzewka. Polega ona na tym, że gdy pies ciągnie na smyczy, przewodnik powinien zatrzymać się, poczekać aż pies zluzuje smycz, nagrodzić go smakołykiem i ruszyć do przodu. Znajoma sąsiadki zachwalała tą metodę, więc Basia spróbowała. Snowy ciągnęła, wracała do Basi po smakołyk, następnie znów ciągnęła, znów wracała... Stworzyła sobie swego rodzaju łańcuch zachowań. Wiedziała, że wystarczy naciągnąć smycz, aby znów dostać smakołyk. Basia szybko zrezygnowała z metody drzewka. Nie widziała efektów, poza tym czuła się bardzo sfrustrowana tym naprzemiennym zatrzymywaniem się i ruszaniem do przodu.
- Nie rozumiem - pomyślała. - Dlaczego Snowy tak ciągnie? Przecież i bez ciągnięcia mogłybyśmy spacerować. Szkoda, że Snowy nie chodzi tak ładnie na smyczy jak Chica... Może to dlatego, że to samoyed, północny pies zaprzęgowy?
Basia często zastanawiała się, dlaczego Snowy ciągnie tak bardzo. Szukała różnych powodów, ale najczęściej odpowiadało sama sobie, że Snowy już tak po prostu ma i trzeba się do tego przyzwyczaić.
Napisałam to krótkie opowiadanie, aby wprowadzić Cię w temat ciągnięcia na smyczy. Snowy nie jest jedynym psem, który nie zważając na prośby i krzyki właścicieli, ciągnie niczym parowóz. Spacery stają się wówczas katorgą dla opiekunów, ale i dla samych psów, chociaż mogłyby być przyjemnym punktem w ciągu dnia. Sądzę, że właściciele najczęściej zmagają się z dwoma problemami: nieprzychodzeniem psa na wołanie oraz ciągnięciem na smyczy. W tym artykule dowiesz się, jakie są przyczyny tego drugiego problemu.
To może wydawać się oczywiste, ale to jedna z wielu przyczyn ciągnięcia psa na smyczy. Zainteresowany pies będzie parł naprzód, aby jak najszybciej dostać się w miejsce, które go zaciekawiło.
Gdy właściciele są w pracy, ich psy spędzają długie godziny oczekując ich powrotu. Najczęściej wtedy śpią i po prostu się nudzą. Powrót właścicieli i wyjście na spacer jest dla nich tak bardzo emocjonujące i atrakcyjne, że zachowują się jak dzieci w Disneylandzie. Chcą wszędzie pójść, wszystko obwąchać i sprawdzić. Emocje są tak duże, że nie zwracają uwagi na swoich właścicieli.
Pies uczy się na podstawie konsekwencji własnych zachowań. Napinając smycz, dostawał się w miejsce, w które chciał. Nauczył się więc, co musi zrobić, aby następnym razem również osiągnąć cel. W ten sposób sam się nagradza. Wystarczy, że pociągnie smycz, a dostanie się w konkretne miejsce. Jest to bardzo motywujące, dlatego trudno jest zmienić takie zachowanie.
Jeżeli pies boi się innych psów, ludzi, samochodów itp. będzie ciągnął na smyczy, aby jak najszybciej dostać się do miejsca, które uważa za bezpieczny azyl. Dotyczy to zazwyczaj bojaźliwych psów, które nie były odpowiednio socjalizowane. Również psy szczególnie wrażliwe mogą prezentować takie zachowanie.
Większość właścicieli pomaga swoim psom utrwalić ciągnięcie jako rytuał. Jeśli pozwalamy napinającemu smycz psu przemieszczać się do przodu, przyczyniamy się do wykształcenia niechcianego rytuału.
Niektórzy właściciele ciągną psa, aby znajdował się jak najbliżej nich, przez co odczuwa on duży dyskomfort i stara się odsunąć jak najdalej. Spacer przypomina więc wzajemną przepychankę. Gdy właściciel ciągnie psa do siebie, ten ciągnie w drugą stronę.
Krzycząc na psa nigdy nie będziemy się z nim dobrze komunikować. Krzyk to oznaka bezsilności, który powoduje stres u psa. Za krzyczącym przewodnikiem pies nie będzie chciał podążać, wręcz będzie się go bał. Gdy właściciel wydziera się na psa, ten może zamierać w bezruchu, przypadać do ziemi lub ciągnąć w kierunku domu, aby jak najszybciej zakończyć tą stresującą dla niego sytuację.
Treningi chodzenia na luźnej smyczy najlepiej wprowadzić, gdy pies jest szczeniakiem. Zwłaszcza, że maluchy naturalnie podążają za przewodnikiem. Wystarczy nagradzać je za to, aby utrwalić pożądane zachowanie. Jeśli pies nauczył się, że ciągnąc smycz przemieszcza się naprzód, to należy pokazać mu, jak wyjść z tego schematu. Jedynie na luźnej smyczy poruszamy się do przodu.
Niektórzy właściciele, którzy mieszkają w domu z ogrodem, często wychodzą z założenia, że ogródek można potraktować jak zamiennik spaceru. Pies, który rzadko wychodzi na zewnątrz, tak bardzo się ekscytuje, że często ciągnie na smyczy. Właściciele chcąc uniknąć przykrych i frustrujących sytuacji, ograniczają wychodzenie do minimum lub rezygnują całkowicie. I tak powstaje błędne koło. Do dziś można spotkać się z mitem, że pies powinien mieszkać w domu z ogrodem. Owszem, ogródek jest zdecydowanie przydatny, ale nigdy nie może być zamiennikiem spacerów. Ogród dla psa jest niczym wielka klatka. Pies zna każdy jego zakamarek, każdego robaczka i wszystko dawno już obwąchał. Pies ma potrzeby poznawcze i potrzebuje wspólnej wędrówki z przewodnikiem. Jeśli pies, który spędza całe dnie w ogrodzie, zostanie wyprowadzony na spacer, może być tak podekscytowany, że będzie ciągnął na smyczy. Po prostu świat na zewnątrz jest dla niego zbyt atrakcyjny.
Jeśli pies spodziewa się, że wychodzi w miejsce wywołujące u niego duże emocje (np. w którym będzie miał możliwość pobiegać ze swoimi kumplami), może napinać smycz, chcąc jak najszybciej się tam znaleźć.
Jak widzisz, przyczyn ciągnięcia psa na smyczy jest wiele. Jako przewodnik masz wpływ na większość z nich. Bardzo ważne są treningi chodzenia na luźnej smyczy od wieku szczenięcego. Psa, który już napina smycz, również da się nauczyć spokojnego spacerowania. Wymaga to jednak dużo pracy i cierpliwości.
kynolog, zoopsycholog, technik weterynarii, fotograf
Pisanie bloga sprawia mi dużo radości. Mam nadzieję, że uda mi się pomóc Ci w budowaniu pozytywnej relacji z Twoim psem, opartej na wzajemnym szacunku, prawidłowej komunikacji i zrozumieniu.
Masz pytania, chcesz się podzielić swoją opinią? Zapraszam do kontaktu:
biuro@notatkikynologa.plBędę Cię informować o nowych artykułach i ciekawych publikacjach.